wtorek, 23 marca 2010

Palenie mózgów

Coś dawno mnie nie było. Taki jest efekt buszowania po zagranicach. Pierwsza konkluzja - tam, gdzie nas nie ma, się już nie pali. I jakoś upadku gastronomii nie zanotowano. Ani w Niemczech, ani w Nowym Jorku, ani w Australii, ani w Tajlandii, ani w Singapurze. Można by długo wymieniać.
U nas Chłodna zrobiła dzień bez papierosa. I od razu stały argument palaczy na fejsbuku: "Zakaz palenia. Żegnajcie!". Niestety, ten osobnik zapewne się nie pożegna i nadal będzie częstował wszystkich swym smrodem, zwłaszcza, że zakaz na Chłodnej obowiązywał tylko przez jeden weekend.
Pytam o zakaz palenia w Green Coffee przy MDM. Tu podział na niepalących i tych drugich jest czystym absurdem, między pierwszymi a drugimi stolikami nieraz nie ma nawet metra. Obsługa obiecuje, że system się niedługo zmieni. Na jaki? Otóż niepalący zostaną upchnięci na jednym podeście (dziś mają dwa), a reszta kawiarni (na oko jakieś cztery piąte) łącznie z barem będzie strefą smrodu. Bo przy strefie smrodu są drzwi, więc będzie się wietrzyć. Gratulujemy. Po raz kolejny dumna Warszawa pokazuje, że idzie na przekór stadnym trendom światowym i wybiera własną ścieżkę. Szkoda, że to ścieżka głupoty.

3 komentarze:

  1. Tam, gdzie jest smród, na mnie nie zarobią. Ich strata.

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie również i myślę, że wiele wiele innych ludzi także

    OdpowiedzUsuń
  3. dym nikotynowy to zmora lokali, niepalący mają prawo nie chcieć go wdychać

    OdpowiedzUsuń