czwartek, 1 października 2009

Budy roztańczone


Dziś w Stołku o budzie warzywnej na Kubusia Puchatka. Obrońcom bud polecam tę z Al. Jerozolimskich, między pawilonami dworca W-wa Śródmieście. Stoi tam od lat i - jak to się mówi - wrosła w pejzaż stolicy. Z pewnością ona także jest potrzebna, przecież w okolicy "nie ma co zjeść". Ostatnio podjeżdżają bezpośrednio pod jej tyły czarnymi zdezelowanymi beemwicami wygłodniali warszawiacy, którzy nie mogą się doczekać posiłku po trudach dnia...

poniedziałek, 14 września 2009

Handlarze podręcznikami


Jak by ktoś się zastanawiał, czy straż miejska nie ma za co karać handlarzy podręcznikami, to polecam widoczek ul. Świętokrzyskiej tuż przy Marszałkowskiej. Te busy stoją tam dzień w dzień, pakują się na chodnik przez przejście dla pieszych od strony ul. Szkolnej (bo od Świętokrzyskiej są słupki). Czy rzeczniczka straży nadal uważa, że nie ma podstaw do karania? Jeśli tak, należy ją jak najszybciej wypieprzyć z pracy, bo chyba pomyliła zajęcia.

czwartek, 3 września 2009

Tandeta trzyma się mocno



Po ciężkiej bitwie udało się usunąć tandeciarzy z centrum miasta, ale nie znaczy to, że zniknęli w ogóle. Przegrupowali siły, obsadzili nowe placówki i nadal trzymają się mocno. Proszę tylko spojrzeć - tak wygląda elegancki, reprezentacyjny i Bóg wie jak jeszcze piękny Ogród Saski. Tuż przy fontannie niespecjalnie zakamuflowany posterunek Tandet Army. Widoczne są charakterystyczne elementy uzbrojenia - jaskrawe tablice, parasol, buda.
I tylko bić się nie ma z kim, bo oddziałów Straży Miejskiej nie ma. Może dlatego, że ten posterunek jest legalny? To by dopiero była ciekawostka.

piątek, 21 sierpnia 2009

Spotkanie na szczycie

Coś ostatnio sporo o Millennium Plaza. Kilka dni temu - że wyremontują i odbrzydzą. Dziś odwrotnie - że zabrzydzą bardziej. Bo oto do Toi-Toia mają się wprowadzić mili i policję miłujący "kupcy" z KDT. Zajmą trzy piętra, bo podobno obecny handel u Turka nie idzie.
Co to się porobiło, żeby Turek nie umiał handlować? No, ale nasi postwokulscy wykazali, że zdolności w tym zakresie mają równe a i temperament raczej w typie południowym. Więc pokażą, jak się handluje. Myślę, że to genialny pomysł - zamiast rozpraszać brzydotę i tandetę po całym mieście, trzeba ją skoncentrować w jednym lub najwyżej kilku miejscach. MP wydaje się idealną kandydaturą. Architektoniczne badziewie budynku spotka się z chińskimi podróbami artystów handlu z KDT - nie można sobie wyobrazić bardziej dobranej pary. Na szczęście (lub nieszczęście) Toi-Toi jest wysoki i można tam upchnąć jeszcze inne warszawskie brzydoty. Proponuję tam umieścić siedzibę ZDM a zwłaszcza urzędników odpowiedzialnych za zakup i ustawianie na ulicach biało-czerwonych słupków. A na kolejnych piętrach firmy outdoorowe, odpowiedzialne za oszpecanie przestrzeni publicznej: AMS, Stroer, News Outdoor, Schulz, Clear Channel. Ktoś ma jeszcze jakiś pomysł?

wtorek, 18 sierpnia 2009

Francuska po polsku

Miasto podpisało umowę na remont ulicy Francuskiej. Mogło być pięknie - a będzie po warszawsku. Nie będzie pastorałów (podobno nie zgodziła się na nie konserwator zabytków, coś mi się wierzyć nie chce), zachowanych przedwojennych krawężników - nie pasowały do nowej koncepcji. Nic dziwnego, nowa koncepcja zakłada poszerzenie jezdni z 9 do 11 metrów, więc pastorały pewnie by się nie zmieściły. Tak jak i ścieżka rowerowa, której nie będzie. Też się pewnie nie zmieściła.

Problem w tym, że zarządzenie prezydenta lub uchwała rady Warszawy nakazuje budowę ścieżki przy okazji generalnego remontu ulic. ZDM za każdym razem dwoi się i troi, by znaleźć jakieś odstępstwo od tego nakazu. A to przekonują, że projekt był starszy, a to ścieżka nie mogła się zmieścić, bo przeszkadzają drzewa. Ciekawe, co tym razem wymyślili? Pewnie budowa drogi dla rowerów "kolidowała z budową Stadionu Narodowego".

I te płyty betonowe zamiast granitu... Brawo, to się nazywa kapitalny remont.

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Żenująca Madonna

Tak, tak, ja też byłem. I trochę mi wstyd, że dałem się nabrać na ten "spektakl". Owszem, lubię obrazki i miło było sobie pooglądać teledyski na telebimach. Ale koncert to przede wszystkim muzyka, a z tym było masakrycznie. Pani M. zdyszana układami tanecznymi ledwo dawała radę wyśpiewywać swoje hiciory, nie wyciągała końcówek, a nawet fałszowała. Widziałem, jak ludzie obok spoglądają na siebie z niedowierzaniem i zażenowaniem. I jak z każdą minutą rośnie ich irytacja, że dali się za ciężkie pieniądze ściągnąć na pole bemowskie, by patrzeć na coś, co przypominało momentami "Drogę do gwiazd" w TVN.
Osobnego komentarza wymaga to, co się działo po koncercie. Zero informacji i wskazówek, tłum nie wiedzący dokąd iść. Pamiętałem z gazety, że Broniewskiego będzie jeździł tramwaj 928. Poszliśmy. Czekaliśmy 40 minut, przejeżdżały tramwaje w stronę Bemowa, żadnego do centrum. Wreszcie się pojawił - tak zatłoczony, że nie dało się wsiąść. Podobno niektórzy pokoncertowicze szli do swych domów i samochodów pieszo nawet 10 km. Miasto zachęcało do komunikacji publicznej - i jak zwykle ci, którzy zaufali, dostali po dupie. I weź tu nie miej w tym mieście samochodu.

piątek, 14 sierpnia 2009

Czy da się wyszorować kibelek?


Są plany remontu jednego z najbrzydszych biurowców w stolicy, czyli Millenium Plaza, znanego warszawiakom raczej jako toi-toi, a to dlatego, że patrząc na ten pierwszy ma się ten sam odruch co będąc wewnątrz tego drugiego.
Się ma to zmienić. Przede wszystkim przebudowane ma zostać koszmarne dziś przyziemie z białymi kafelkami autorstwa, jak zresztą cały budynek, nieodżałowanego wizjonera architektury z jakże bliskiej naszym sercom Turcji Vahapa Toya. Nowe w większości oszklone przyziemie, widoczne na wizualizacji z urbanity.pl , rzeczywiście robi dobre wrażenie. Niestety żaden remont nie zmieni proporcji budynku, a dodawanie obręczy do walca tylko wzmaga wrażenie kiczowatości. Ale na renowację czekam - dobrze nie będzie, ale lepiej na pewno. A to już dobrze.

wtorek, 11 sierpnia 2009

Zamordowany neon - zdjęcia




Na górze - neon wisiał na całej długości "paska" nad witrynami. Poniżej - tyle z niego zostało, tzn. tyle było przez moment, bo dziś nie ma już nic. Zdjęcia, jak wyglądał neon TKANINY DEKORACYJNE znaleźć można np. na blogu piotrkowefotki.blogspot.com, który z tego miejsca pozdrawiamy.

Zamordowany neon

Wracam ci ja z wywczasów z torbą na kółkach i co widzę - na Nowiewiejskiej, między Placem Zbawiciela (pozdrawiamy!) a Waryńskiego, leży na trawie trup neonu. Rozmontowane litery dogorywają pod płotem, sprawcy nie ma. Tak oto kolejna pamiątka przeszłości Warszawy (może niezbyt odległej, ale jakże interesującej, można by nawet rzecz świetlistej, choć to określenie najczęściej odnosi się do przyszłości) przegrywa z brutalną teraźniejszością, którą rządzą ludzie bez sentymentów.
Neon, kiedy jeszcze żył, ozdabiał budynek przy Nowowiejskiej 1/3. A dokładnie - istniejący tam przez dziesięciolecia sklep z tkaninami. Taką też miał wiadomość dla przechodniów: TKANINY DEKORACYJNE. Tekst wieńczył efektowny podświetlany meander. Jego też już nie ma. Sklep padł jakiś czas temu, za witrynami trwa remont, pewnie nowy właściciel nie bardzo chce wiązać losy swego nowoczesnego przedsięwzięcia (sklepu, knajpy?) z jakimś PRL-owskim żelastwem. A może się mylę, może zdjął neon po to, by go wyremontować i za chwilę znów z nabożnym szacunkiem umieścić na właściwym miejscu? Oby tak było, ale obawiam się, że to próżne nadzieje. Jeszcze nie te czasy, nie ci ludzie.
Miałem wrócić w miejsce neonowego pochówku wieczorem, choćby po to, by zaopiekować się literkami J oraz I, ale wróciłem następnego dnia i literek już nie było. Żadnych. Tak oto kolejny warszawski neon przestał istnieć.

środa, 22 lipca 2009

Wojna swiatow

Patrze z oddali na to, co sie dzialo pod KDT. To wydarzenie wiekszej wagi, niz by sie moglo wydawac. Nie chodzi o wyrzucenie kilkuset handlarzy z centrum miasta - chodzi o cos wiecej, chodzi o - nie waham sie uzyc duzych slow - starcie cywilizacyjne. Z jednej strony: badziewie, tandeta i bandytyzm, ktore lata temu opanowaly centrum miasta, rozpanoszyly sie i poczuly jak u siebie. Z drugiej: dazenia do modernizacji i ladu, chec uczynienia wreszcie z Warszawy europejskiego miasta.
Te dwie idee starly sie we wtorek w centrum naszego miasta. Dobrze, ze Hanka sie nie ugiela i postanowila ostro stawic czola chamstwu i prymitywizmowi (swoja droga, swietny jezyk z tym obozem odnalezli radni PiS). Oby tak dalej. Z perspektywy czasu moze sie okazac, ze 20 lipca 2009 r. byl przelomowym dniem w historii nowoczesnej Warszawy, wracajacej powoli do normalnosci. I ze dopiero wczoraj skonczyly sie w Warszawie lata 90., tak jak wiek XIX skonczyl sie w Europie dopiero z nastaniem I wojny swiatowej.

PS Dzis brak polskiej czcionki, bo komputer niepolskomowiacy.

wtorek, 14 lipca 2009

Szare miraże

ZTM pokazał szary tramwaj - i już dym. Że nijaki, że to nie barwy Warszawy. Ale najwięcej - że po prostu szary. I że będzie się zlewać z szarym miastem.
Tylko gdzie to szare miasto? Szare to ono było za komuny, lub jeszcze na początku lat 90. Dziś Warszawa straszy jarmarkiem - całe osiedla pomalowane na pstrokato, tysiące reklam, kolorowe budy stojące na każdym rogu ulicy. Plus biało-czerwone słupki ZDM, które walą w oczy jak Adamek na ringu.
Warszawa wyglądająca jak dresiara na randce potrzebuje uspokojenia kolorystyki, a nie odcięcia się od szarości, której już dawno nie ma. Nowe szare tramwaje z akcentami stołecznymi (żółto-czerwonymi) mogłyby wnosić na ulice nieco elegancji. Ale pewnie znów skończy się na jakimś kolorystycznym wygibasie, co by - trawestując tytuł z dzisiejszego "Stołka" - "Szary tramwaj nie budził sprzeciwu warszawiaków".

Swoja droga ten sam ZTM, który teraz promuje szare tramwaje, wprowadził niedawno nowe automaty do biletów z tandetna granatowo-zółtą kolorystyka made by Ukraina. Gdzie tu konsekwencja?

niedziela, 12 lipca 2009

Słowo na niedzielę



Żeby nie było, że tylko marudzę - trochę tropikalnych klimatów prosto z prawego brzegu. Mało które miasto w Europie może się poszczycić takim widokiem.

sobota, 11 lipca 2009

Gmurki z górki

Wierzyć się nie chce... po ponad 20 latach batalii, podczas której urzędniczy trup słał się gęsto a pieniądze z zainstalowanych na posesji-zawalidrodze billboardów wartkim strumieniem płynęły do kieszeni Gmurków - KONIEC! Właśnie oddano fragmencik poszerzonej Powstańców Śląskich. To znak, że nieudolne przez lata państwo zdobyło wreszcie moc postawienia na swoim w przypadku spraw ważnych dla ogółu.
"Stołek" odtrąbił sukces, ale gdyby nie billboardy Agory, być może Gmurkowie mieliby mniej pieniędzy na prawniczą walkę z miastem i udałoby się ich wygonić znacznie wcześniej. Z pieniędzy reklamiarzy żył też przez długi czas komis Bogdan Car, który blokował budowę Trasy Siekierkowskiej. Okazuje się, że wprowadzenie ograniczeń stawiania reklam przysłużyłoby się miastu nie tylko estetycznie.

PS A korki na Powstańców przeniosą się na skrzyżowanie z Połczyńską. Bo przecież przez 20 lat batalii z Gmurkami nikt nie wpadł na to, by poszerzyć tunel pod Dźwigową, który stoi zatkany od rana do nocy.

piątek, 10 lipca 2009

Dwadzieścia lat, a może mniej

Właśnie ratusz przyjął strategię transportową miasta do 2015 roku i dalej. Oprócz wprowadzenia opłat za wjazd do Śródmieścia (dziennikarze już zaczęli straszyć tym kierowców), strategia przewiduje m.in. zamknięcie niektórych ulic tylko dla pieszych, autobusów i rowerzystów. Wśród nich miałaby być Świętokrzyska na odcinku od Marszałkowskiej do Nowego Światu - czyli ta zawalona samochodami jej część, o której wcześniej pisałem. Pomysł dobry, zablokowałby ruch wschód-zachód przewalający się dziś przez samo centrum miasta. Most Świętokrzyski stałby się dzięki temu prawdziwie lokalnym, powiślańskim mostem.
Raczej nie chce mi się jednak wierzyć, by wdrożono go wcześniej niż za 20 lat. Do 2015 r. niestety coś czuję, że niewiele się zmieni. Na razie jest w W-wie problem z wytyczaniem buspasów (opór zakapiorów z ZDM), a co dopiero mówić o zamknięciu jednej z głównych ulic. Ale samo to, że taki zapis znalazł się w strategii i zyskał akceptację radnych - to już jest postęp. Oby tak dalej.

czwartek, 9 lipca 2009

Parking Świętokrzyska




A teraz coś bliższego rzeczywistości. Szlag mnie trafia gdy patrzę, jak szeroki chodnik Świętokrzyskiej, która mogłaby być pięknym śródmiejskim bulwarem, został zamieniony w parking. Codziennie widzę tam dziesiątki samochodów, które pakują się na chodnik przez przejście dla pieszych od ulicy Szkolnej. Fury stoją, obok przechodzą strażnicy miejscy, policja - nikomu to nie wadzi. Taki nasz stołeczny luksus - urządziliśmy sobie parking na chodniku w centrum miasta, co by niektórzy kierowcy nie mieli zbyt daleko na Pocztę Główną czy do McDonald'sa. Dbałość władz miasta o wygodę zmotoryzowanych warszawiaków jest doprawdy rozczulająca. Szkoda, że taką samą troską nie otaczają pieszych, którzy muszą uciekać przed kierowcami prymitywami zapieprzającymi po trotuarach.

Na zdjęciu widać busa z reklamą podręczników - tak, tak, to stały bywalec tego kawałka chodnika Świętokrzyskiej. Stoi tu od miesięcy, z busa sprzedawane są książki. Pewnie biedaczek przeniósł się z Kredytowej, kiedy żywot zakończyła tam księgarnia WSiP. No, ale przecież handlować trzeba, więc wylądował tu. Lepszego miejsca na handel nie można sobie wyobrazić. Kupiecka atmosfera skłania, jak widać, także innych do zaoferowania swojego towaru.

Nigdy nie zdarzyło mi się zobaczyć mandatu za wycieraczką tego busa bądź jakiegokolwiek innego samochodu, który zawala Świętokrzyską. Gdy tamtędy przechodzę, przypomina mi się walka stołecznych cyklistów o wyznaczenie ścieżki rowerowej na Świętokrzyskiej - urzędnicy uznali, że nie ma na nią miejsca. Racja, bo niby jak miałaby biec - między samochodami?

Zamiast wstępu



Jak tu zacząć inaczej niż od MJ, który krótko po śmierci zrobił mały tour po ulicach Warszawy. Ekstazy wśród przechodniów nie było, ale za to organizatorzy tego niezwykłego przemarszu mieli ubaw po pachy. Zwłaszcza w trakcie niespodziewanej wizyty Majkiego w salonie Orange:


Zanim ochroniarze zorientowali się, że przysnęli, było już po sprawie. Wcześniej jedna pani z Orange zdobyła się na odwagę i podpisała na obrazie. Gratulujemy!